Wyszukiwanie

Testament śp. Wincencji z Pęczkowskich Makomaskiej, dziedziczki dóbr Wierzchowina.

   Ten wymieniony w tytule testament, jak wiadomo dokument szczególnego znaczenia, został sporządzony na początku trzeciej dekady XIX wieku. Treść tego testamentalnego zapisu jest wyjątkowym, jasno wyrażonym świadectwem tych podstawowych wartości, na jakich opierała się siła i znaczenie ówczesnego polskiego ziemiaństwa. Były to niezachwiana wiara w Boga i przekazywana przez pokolenia dbałość o silne więzy rodzinne. Właśnie w oparciu o te dwie cechy jakie są przypisywane dawnym właścicielom ziemskim, tworzony jest od dawna i często przez historyków dyskutowany tzw. etos ziemiański. Dużo też o tym słyszy się obecnie, kiedy obchodzimy kolejne rocznice związane z odzyskaniem niepodległości. Zanim przejdziemy do przedstawienia pełnej treści testamentu, uznałem za istotne, aby w kilku zdaniach opisać związane z tamtym okresem czasu uwarunkowania historyczne. Był to w polskiej historii czas szczególnie trudny. Po zakończeniu okresu wojen napoleońskich, nadzieja na szybki powrót czasów niepodległości wydawała się zanikać. Jednak były takie miejsca gdzie ta nadzieja, nadzieja połączona z wiarą przetrwała. Były też takie domy polskiego ziemiaństwa, były miejsca patriotycznych spotkań innych grup społecznych, gdzie mimo rozbiorowej niewoli już wtedy śpiewano, „jeszcze Polska nie umarła”.

Przeglądając dokumenty wiejskich parafii z tamtych lat, znajdujemy wiele dowodów świadczących o dobrej współpracy jaka miała miejsce pomiędzy duchowieństwem i lokalnymi właścicielami dóbr ziemskich, czyli tak zwanymi dziedzicami. Owoce tej współpracy miały dla ówczesnego społeczeństwa wymierną wartość. O fundamentalnej roli kościoła rzymskokatolickiego i polskiego ziemiaństwa w zachowaniu wiary katolickiej i narodowej tożsamości, zwłaszcza przez ludność zamieszkującą obszary wiejskie, wiele już zostało powiedziane i napisane. Rola ta była szczególnie istotna w okresie zaborów, kiedy byliśmy jako naród pozbawieni własnej państwowości. Należy tu przypomnieć może mało znany fakt historyczny, że administracja kościoła rzymskokatolickiego była jedyną polską instytucją, jaka nieprzerwanie i zgodnie z prawem działała na obszarach wszystkich trzech zaborów. Czas zaborów był to też czas kiedy większość wiejskich parafii przeżywała następujące po sobie lepsze lub gorsze okresy, tak pod względem materialnym jak i duchowym.

Uposażenie każdej wiejskiej parafii zwykle zależało od jej obszaru, od zamożności i ofiarności lokalnych właścicieli ziemskich oraz  od zaangażowania zwykłych, ubogich parafian. Dochód parafialny pochodził z wielu źródeł. Składał się on z zysków pochodzących z uprawy własnego gospodarstwa, z przynależnych plebanowi dziesięcin, których prawo pobierania sięgało jeszcze czasów średniowiecza, z ofiar składanych za posługi religijne (chrzty, śluby, pogrzeby), jak też z różnych powodów czynionych, tak zwanych darowizn. Powszechnie stosowaną formą darowizn na rzecz parafii, było przeznaczanie na ten cel określonych sum pieniężnych, zabezpieczonych na posiadanych włościach. Darczyńcami byli zazwyczaj właściciele majątków ziemskich znajdujących się na terenie danej parafii. Sumy te lokowane w banku na ustalony procent, przynosiły dla parafii stały roczny dochód. Zazwyczaj, proboszcz lub wikary byli wtedy zobowiązani do odprawienia pewnej liczby Mszy Świętych, w intencjach ustalonych przez ofiarodawców. Można domniemywać, że finansowe wspieranie swojej parafii przez dziedziców lokalnych wiosek, było przez nich uważane jako pewnego rodzaju ”obowiązek”, jak też dodatkowo podkreślało ich status społeczny.

W dokumentach parafii Chłaniów pod nazwą „Akta Funduszowe”, pochodzących z XVIII i XIX wieku,  można znaleźć kilka skrupulatnie opisanych pozycji tyczących darowizn. Jeden z takich zapisów, mówiący o darowiźnie 200 złotych polskich rocznie, ofiarowanej przez dziedziczkę włości Wierzchowina, Wincentę Makomaską z domu Pęczkowską, zwrócił moją szczególną uwagę. Jest to zapis testamentalny, sporządzony w dniu 24 marca 1823 roku. Treść tego testamentu, pisanego zapewne już w okresie jakiejś poważnej choroby, jaka spotkała młodą wówczas dziedziczkę, jest dla mnie jakże przejmującym dowodem  jej szlachetnych intencji i godnych podziwu cech charakteru. Jest też przede wszystkim jasno wyrażoną deklaracją jej głębokiej wiary i rzadko spotykanej pokory wobec własnego losu. Niespieszne i uważne odczytanie tego tekstu pomoże Czytelnikowi, jak sądzę, dokładniej zrozumieć i w pełni docenić jego wyjątkowość. Stosowana wtedy pisownia, gdzie literę „j” zastępowano literami „i” albo „y”, nie powinna zbytnio utrudniać odczytywania treści testamentu. Warto więc go tu przytoczyć w dosłownym, oryginalnym zapisie, z wieloma wyrazami celowo pisanymi z dużej litery, aby w pełni zrozumieć ten poruszający przekaz jej ostatniej woli. Wincenta Makomaska z domu Pęczkowska zmarła kilka miesięcy później, dnia 6go sierpnia w majątku męża w Żulicach, mając zaledwie 28 lat.

Treść Testamentu i dokumenty z nim związane.

W Imię Troycy Przenaiświętszey Boga Oyca, Syna i Ducha Świętego, mocą którey stworzona iestem w Wierze Rzymskiej y Katolickey. Zważywszy, Ja Wincenta, iż człowiek umierać musi, a dnia i godziny zgadnąć nie może, postanowiłam teraz poki mi rozum i pamięć służą, będąc woli moiey Panią, ręką moią własną napisać, tak w doratunku duszy, pogrzebania ciała, iako i Maiątku rozporządzenia Testament. Ciało moie ma bydz pochowane przy Cerkwi Nowey Żulickiey ieżeli ta przed Zeysciem mym ze świata skończona zostanie, ieżeli zaś nie, wziąć na cmentarzu przy Kościele Chłaniowskim, nie chcąc żadney różnicy robić w spoczynku Ciała mego od Ubogich Włościan, widząc i wierząc, że w Obliczu Boga wszyscy rowni iesteśmy. Jeżeli za życia przyzwyczaieniem do uważania za coś wyższego mogłam Maiestat Boski obrazić, żałuię tego i żądam zadosyć uczynić tę wolę moią zalecaiąc naimocniey wypełnienie Jey, proszę tylko o postawienie przy tym Grobowcu Znaku niekosztownego, tylko nazwisko y dzień śmierci wyrazić, aby przechodzący westchnął za duszę mą i Tosia córka moia, wiedziała gdzie Matka pochowana. Zaraz po wyiściu Duszy z ciała upraszam o rozesłanie do Kościołów na podzwonne na dni trzy. Ile będzie księży na Pogrzebie, oprócz Mszy która w ten dzień odprawiać się będzie, każdego łacińskiego obligować o odprawienie w swoim Kościele pięciu Mszy Świętych. Przeznaczam na wieczne czasy z Dochodów wsi moiey dziedziczney Wierzchowiny do Kościoła Chłaniowskiego corocznie w dniu 21 stycznia płacić Zp. (złotych polskich) 200 Dwieście monetą Kurs w Kraiu maiącą, na Fundusz utrzymania księdza Wikarego w pomoc Proboszczowi, a to obliguiąc aby za duszę moią w tydzień iedna Msza była. Po przywiązaniu Męża mego spodziewam się, iż zawsze o duszy moiey pamiętać będzie, że w rocznice mey śmierci błagalne modły ratować mnie będą.

Teraz iuż co do maiatku mego i wsi Wierzchowina w Powiecie Krasnostawskim Woiewództwie Lubelskim położony iest, pod prawem moim Dziedzictwem, ze spadku po Oycu moim śp. Norbercie Pęczkowskim. Na maiatku Oyca mego zabezpieczona iest posagowa Summa mey Matki w Kwocie Zp. 35000 a więc gdy Dział Sądowy między mną a Bratem mym Franciszkiem Piotrem Pęczkowskim w Lublinie będzie robiony, aby Summa ta przy Wierzchowinie została. Na wsi Miętkie w Powiecie Tomaszowskim Woiewództwie Lubelskim, mam Summę Dwadzieścia tysięcy Zp. przez J.W. Woiewodzinę Zamoyską Matce moiey Teofili Wyszyńskiey darowaną i potem na teyże wsi Miętkie zabezpieczoną, która na mnie iako iedyną Jey córkę spadła i Ja tego właścicielką iestem, lecz że na Zp. 3000 kwit ma J.W. Józef baron Wyszyński, Dziedzic Mietkiego, moie Summy Kapitalne iest 17000 Zp. i zaległe procenta. Na wsi Staw w Powiecie Zamojskim Woiewództwie Lubelskim, mam Summę 417 sztuk Dukatów, wyraźnie czterysta siedymnaście sztuk Dukatów i procenta zaległe mnie należną z Sukcesyi, którą to drugą połowę Summy sukcesyiney odebrali od nabywcy tey wsi, pomienionego J.W. Tomasza barona Wyszyńskiego i mnie wypłacić zobowiązany iest.

Całego więc Maiatku mego tak Oyczystego iak y Macierzystego dziś przeze mnie posiadanego, y prawem spadku przyiść mogącego po śmierci mey, stanie się Dziedziczką i właścicielką Córka moia Teofila Makomaska, iako iedynaczka z Małżeństwa między mną i Wincentym Makomaskim zawartego. Opiekunem bez zdawania kalkulacji nikomu, teyże Córki moiey będzie Mąż moy, znaiąc naycnotliwszy iego charakter, pewną iestem iż przed poysciem za mąż Córki naszey, ten ukochany Mąż opłaci długi iakie po Oycu do schedy moiey działem między mną i Bratem moim do płacenia przekazanemi zostały. Przeznaczam na zaspokoienie summy moie dwie wyżej wymienione, iedna na wsi Miętkim, druga na wsi Stawie hypotekowane, któremi Mąż sobie odebrawszy, według potrzeby rozrządzi. Gdyby Córka nasza Teofila Makomaska, przed rokiem dwudziestym wieku swego za mąż poszła, zastrzegam, że od woli i Łaski męża mego a Oyca Jey zależeć będzie oddanie Jey Wierzchowiny, albowiem Ja stanowię, że aż do doyścia Jey do lat dwudziestu Mąż moy rządzić tą wsią ma, a ieżeli Bóg pobłogosławi że prędzej długi spłaci Intratą, aż do pomienionego wieku Córki naszej rozrządzać i te na siebie obracać mocen będzie, wyiąwszy Edukacyję i utrzymanie Córki tey naszey ukochaney, na co wiem że żałować nie będzie równie z mego iak ze swego Maiątku. Gdyby zaś do roku dwudziestego za mąż nie poszła, zaklinam cię i proszę moy Mężu, aby Intrata z Wierzchowiny iuż dla niey składana była od tegoż roku. Od dnia zaś śmierci moiey obliguię Męża mego aby Wierzchowiny żadnemi długami nie obciążał. Gdyby zaś z wyroków Nieba córka nasza Teofila Makomaska, w małoletnim wieku żyć przestała, wyżey wyrażonych Summ to iest 35000 Zp. w monecie srebrney na dobrach Oyca mego zabezpieczonych iako posag mey Matki, tudzież Summy z Miętkiego i z Stawów odebrać się mianych, które iako moie deportata na wsi Wierzchowinie uważane bydz winny, ukochany Mąż moy stałby się z woli moiey Dziedzicem właścicielem. Wieś zaś Wierzchowinę na przypadek ten iakby ta córka nasza zeszła ze świata, sprzedać obliguię i po odtrąceniu tych 35000 Zp. posagowych mey Matki, któremi iuż wyżey rozporządziłam i po opłaceniu wszystkich długów, które z działu przypadły i wspólnych naszych z Mężem moim rewersów na podniesienie Gospodarstwa okazali by się, resztę Summy do Szacunku iaki by się wziął od kupuiącego, na dwie równe części podzielić i iedną Bratu moiemu Franciszkowi Piotrowi Pęczkowskiemu, drugą ukochanemu moiemu Mężowi Wincentemu Makomaskiemu wziąć upoważniam i wyraźnie tak stanowię. Teraz przystępuię do pożegnania osób które zostawiam.

Zaczynam od Ciebie Nayukochańszy Mężu, dziękuię Ci za szczęście, które w pożyciu z Toba miałam, zostawiam Ci życzenia nayczulsze, żebyś pędził lata pomyślne, o spełnienie tego razem błagam Boga. Żal który czuię myśląc o rozstaniu z Tobą, nie pozwala mi dłużey  Cię żegnać. Zostawiam ci Dziecko, kochay Ją i staray się o Jey szczęście, wychoway Ją w Boiaźni Boga, strzeż od złych przykładów. Gdybyś wszedł w związki małżeńskie, niech to iey domowego szczęścia nie nadweręża, masz obowiązek oddania Jey tego przywiązania iakie Ja mam do Ciebie, iuż Matki mieć nie będzie! To co Ja dążąc do uszczęśliwienie Jey była bym uczyniła, rób Ty i z swego obowiązku y w zastępstwie mnie. Tosiu moia kochana zostawiam Ci błogosławieństwo nayczulsze, słuchay przestróg Oyca i Stryienki, w którey Bóg zostawia ci po stracie Matki pociechę, pomoc, radę, bądz nabożna i pamiętay że Bóg patrzy na czynności Twoie, ufay w Bogu a nigdy cie nie opuści, biednych ile możności wspomagay, o nikim źle nie mów, nie powtarzay co złego usłyszysz a będziesz szczęśliwa. Oby cię Bóg błogosławił zawsze, o co błagać Go nie przestanę, aby obdarzył cię cnotami, rządził Duchem swoim, tak żebyś w tym i w przyszłym życiu odbierała nagrodę.

Żegnam Was Szanowni Rodzice Męża mego, po raz ostatni składam Wam dzięki za dowody affektu, który od was odbierałam. Żałuię że dłużey nie pozwoli mi Bóg odwdzięczać się za ich Łaskawe serca. Chciey także przyiąć Babuniu moia Wyszyńska wynurzenie uczuć serca wnuczki, która Cię zawsze kochała, odbierz te ostatnie pożegnanie i prośbę abyś mężowi memu nie uchylała affektu swego y prawnuczce którą zostawiam.

Teraz Wy naidrożsi Braterstwo męża mego, czytaycie te wieczną pamiątkę tey szczerey Przyiaźni, którą dla Was miałam, podwoyne związki pokrewieństwa w niey łączyły serce moie i tey ukochaney Bratowey, iak tysiączne przymioty, które w Towarzystwie są potrzebne, a które ta osoba posiada. Ile w przeciągu naszej znaiomości, chwil przyiemnych, często dobrey rady doznawałam od Ciebie kochana moia Kostusiu, tyle niech na Was Oboie i Dzieci Wasze spływa z Nieba dobrego, polecam Ci Tosię, uważay na Jey moralność, wygodę y spokoyność, Ciebie robię współ opiekunką Jey osoby, razem z Mężem moim staraycie się o Jey szczęście.

Żegnam Ciebie Kochany moy Bracie Piotrze Pęczkowski, tracisz Siostrę, która Cię bardzo szczerze kochała, zostanie Ci szwagier iakich mało na świecie, zawsze żyi z nim w przyiaźni i Tosią naszą, kochany to iest prośba ostatnia, życzę Ci abyś w wyborze towarzyszki życia znalazł szczęście nieodmienne. Żegnam was Słudzy moi y Poddani, także przepraszam z głębi serca, ieżeli się komu naraziłam dla miłości Boga daruycie mi przebaczenie.

Dzięki Tobie składam naiwyższy Boże, żeś mi pozwolił to rozporządzenie napisać, które chcę aby było w niczym nie zmienione, na Egzekutorów tego Testamentu w potrzebie upraszam W.(Wielmożnego) Jana Makomaskiego, W. Pawła Koseckiego y W. Józefa Wyszyńskiego, spodziewam się że mi nie odmówią tego. Taka iest we wszystkiem wola moia, ręką moią własną cały ten Testament pisałam y podpisuię go. – w Żulicach, dnia 24 marca 1823 roku.

Wincenta z Pęczkowskich Makomaska.

 

Po przytoczeniu tego niezwykłego tekstu, chciałbym w tym miejscu zamieścić kilka zdań komentarza. Cały testament składa się jakby z kilku części. W pierwszej, w sposób jasny i przejmujący w swej prostocie, Wincenta odnosi się do spraw ostatecznych, decydując o szczegółach związanych z celebracją własnego pogrzebu. Nieco zawiłe mogą wydawać się sprawy majątkowe, opisane w drugiej część testamentu. Jednak sam podział  spadku jaki ma przypaść na rzecz córki i męża, lub męża i brata, wyrażony jest w sposób nie budzący wątpliwości. Może tylko zastanawiać ten fragment testamentu, gdzie Wincenta kreśląc plany dla swej najbliższej rodziny i pisząc o zamążpójściu Tosi, dopuszcza też, „z wyroków Nieba”, możliwość przedwczesnej śmierci własnej córki. Pisząc tak, miała być może w pamięci podobne  nieszczęścia, jakie w obu skoligaconych familiach miały już miejsce wcześniej. Ostatnia część testamentu to pożegnanie z najbliższymi. Pamięta tam o wszystkich bliskich jej osobach. Szczególnie chwytają za serce jej słowa kierowane do męża i córki. Czytając pisane z prawdziwą matczyną troską wskazówki i przemyślenia adresowane do córki, trudno się oprzeć chwilom wzruszenia. Sam tego doświadczyłem. Wiele z napisanych tu uniwersalnych prawd może też trafić do każdego z Czytających ten testament. Wszak „nie znamy ani dnia ani godziny”.

Napisany 24go marca 1823 roku testament, został znaleziony prawdopodobnie dopiero po śmierci dziedziczki. Może o tym świadczyć umieszczony pod nim następujący zapis. „Ninieyszy Testament z dwóch arkuszy składaiący się przez podpisanego Podsędka w Sekretarzyku wynaleziony w przytomności Męża zmarłey i obecnych świadków W. Pawła Koseckiego i W. Józefa Wydzgi, nieopieczętowany, mieszczący w sobie wierszów 195. Który to dokument w czasie opieczętowania w dniu 15 sierpnia 1823 r. przez podpisanego Podsędka zaparafowany został /podpisano/ B. Wysoczański”.

Na sąsiednich stronach parafialnego archiwum,obok zapisanej tam ostatniej woli dziedziczki, zamieszczone są też dwa dokumenty, oba sporządzone w Lublinie,  mówiące o kolejnych etapach uprawomocnienia tegoż testamentu i związanych z tym skutkach cywilno prawnych. W jednym z nich, datowanym na 27 XII 1826, w oparciu o wcześniej wydane decyzje przez Biskupa Diecezji Lubelskiej oraz przez Komisję Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ustala się, że testamentalnie przeznaczona suma 200 złotych polskich „w dniu 21 stycznia każdorocznie wypłacać się mająca, na fundusz Wikariusza przy Kościele Parafialnym w Chłaniowie, z obowiązkiem odprawienia w każdym tygodniu jednej Mszy Świętej”.  Ponadto, pismo to zawiera polecenie skierowane do ówczesnego chłaniowskiego proboszcza – „Komunikujemy JW Michałowi Gorayskiemu, Kanonikowi Katedry Lubelskiej i Proboszczowi Kościoła w Chłaniowie z poleceniem aby takową decyzję w spisie Funduszów Kościoła swego, z wyrażeniem dochodu rocznego 200 złotych polskich na fundusz Wikariusza zamieścić postarał się”. Drugim dokumentem jest wyciąg (excerpt) z wykazu hipotecznego dóbr ziemskich Wierzchowiny z przyległościami, które po śmierci matki odziedziczyła Teofila Makomaska, wymieniona w testamencie jako Tosia.

Dzieje rodzin Pęczkowskich i Makomaskich.

Ukazany w testamencie tragizm losu, zmarłej w młodym wieku dziedziczki Wierzchowiny, dopełniają niżej przedstawione dane biograficzne, dotyczące najbliższych członków jej rodziny. Zebrane dane biograficzne dotyczące rodzin Pęczkowskich i Makomaskich, starałem się uporządkować chronologicznie aby w ten sposób ukazać realia ich życia, czyli okresy zamieszkiwania w posiadanych majątkach, migracje pomiędzy posiadłościami oraz związaną z życiem każdego człowieka nieprzewidywalność losu. Dzieje rodziny Pęczkowskich, właścicieli dóbr ziemskich położonych na terenie chłaniowskiej parafii, mają swój początek jeszcze w drugiej połowie XVIII wieku. Kolejne etapy losu obu tych skoligaconych ze sobą familii, można dość dokładnie ustalić na podstawie archiwalnych zapisów w księgach ziemskich oraz dzięki zachowanym metrykom parafialnym. Według tych danych, w roku 1787, właścicielem wsi Chłaniów stał się Piotr de Pęczki Pęczkowski, podpisujący się też jako Piotr na Pęczkach Pęczkowski. Miał on syna Norberta, urodzonego około roku 1768 prawdopodobnie w Gruszce Dużej, któremu w roku 1807 przepisuje cały swój majątek. Przepisanie majątku nastąpiło w obecności odpowiedniego urzędnika oraz świadków, zaś sam dokument nosił nazwę „umowy o wieczystej darowiźnie zawartej między żyjącymi”. Od tego roku właścicielem Chłaniowa i prawdopodobnie też Wierzchowiny, staje się Norbert Pęczkowski. Był już wtedy dwukrotnie żonaty i miał z obu małżeństw córkę i syna. Wracając do lat wcześniejszych, w aktach parafii Nielisz można znaleźć metrykę ślubu Norberta Pęczkowskiego z Teofilą Wyszyńską, który odbył się w tej parafii w dniu 30 października roku 1793. Ponad rok później, 23 stycznia 1795 roku, rodzi się ich córka Wincenta. Jej akt urodzenia jest prawdopodobnie przechowywany w archiwum parafialnym Kolegiaty Zamojskiej. Dalsze losy Teofili pochodzącej z rodu baronów Wyszyńskich nie są znane. Natomiast w roku 1802, z drugiego małżeństwa Norberta Pęczkowskiego z Małgorzatą Wierzbowską, rodzi się przyrodni brat Wincenty, Franciszek Piotr Pęczkowski. W dniu 8 lipca 1814 roku, co jest zapisane w aktach parafii Chłaniów, umiera w wieku 46 lat, dziedzic Chłaniowa Norbert Pęczkowski. Po śmierci ojca Piotr Pęczkowski prawdopodobnie pozostaje przy majątku w Chłaniowie, natomiast dziewiętnastoletnia Wincenta przenosi się do majątku w miejscowości Miętkie, należącego do jej dziadków ze strony matki, baronów Wyszyńskich. Miejscowość ta należy do parafii Nabróż znajdującej się niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. Tam też Wincenta poznaje swojego przyszłego męża, dziedzica wsi Żulice, Wincentego Makomaskiego. Ich ślub odbywa się w dniu 15 października 1816 roku, w kościele parafialnym w Nabróżu. Panna młoda, według przedstawionej metryki urodzenia miała w dniu ślubu 21 lat, natomiast pan młody liczył sobie lat 36. W majątku familii Makomaskich, w Żulicach, w dniu 31 lipca 1817 roku rodzi się ich córka Tosia, która odziedziczyła imię po swojej babci Teofili Wyszyńskiej.

Daty i okoliczności objęcia przez rodzinę Pęczkowskich drugiego obok Chłaniowa majątku w Wierzchowinie nie są dokładnie znane. Jak wynika z treści testamentu, tę wieś  Wincenta dostała na własność jako spadek po śmierci ojca. Nie wiadomo też przez jak długi okres czasu Makomascy  przebywali razem z córką w tej posiadłości. Wiadomo natomiast, że w marcu roku1823, przebywając już w majątku męża w Żulicach i przeczuwając nadchodzący kres swego życia, Wincenta spisuje swój przedstawiony wyżej testament. Tam umiera w dniu 6 sierpnia i tam też zgodnie z jej ostatnią wolą zostaje pochowana. Dobra ziemskie Wierzchowiny odziedziczają mąż Wincenty Makomaski i córka Tosia. Niestety nie na długo. Zaledwie pięć lat po śmierci matki, w tych samych Żulicach gdzie się urodziła, w wieku niespełna jedenastu lat Tosia umiera. Według akt parafii Rzeplin, stało się to dnia 13 kwietnia 1828 roku o godzinie piątej po południu. Właśnie wtedy w Żulicach, w latach 1827-1828, został przez ojca Tosi został ufundowany kościół, mający też pełnić funkcję kaplicy grobowej rodziny Makomaskich. Późniejszych losów Wincentego, dziedzica Żulic i Wierzchowiny, jak dotychczas, nie udało się ustalić. Natomiast z treści testamentu dowiadujemy sie jeszcze o jego rodzonym bracie Janie Makomaskim oraz bratowej Konstancji. Jest tam też wspominana przez Wincentę jej babcia Ludwina Wyszyńska, która o jeden rok przeżyła swoją wnuczkę.

Również historia rodziny Pęczkowskich, właścicieli dóbr Chłaniów, ma swoje tragiczne bo przed wczesne zakończenie. Ostatni z tej familii dziedzic Chłaniowa Piotr Pęczkowski umiera 23 grudnia 1830 roku. Umiera bezpotomnie w wieku 28 lat, przeżywszy tyle samo lat co jego przyrodnia siostra Wincenta. Dane te pochodzą z akt parafii Chłaniów. Tam też, na jeszcze pustym bo niedawno założonym cmentarzu grzebalnym został pochowany. O pomniku nagrobnym tegoż Piotra Pęczkowskiego „który jako jeden z trzech stojących na cmentarzu pomników z kamienia ciosanego wyrobionych, zasługuje na wspomnienie”, pisze w swoim raporcie o chłaniowskiej parafii, ksiądz Karol Boniewski.

Przez kolejne lata, oba majątki ziemskie związane z wioskami Chłaniowem i Wierzchowiną, wielokrotnie zmieniały swoich właścicieli. Ostatnim właścicielem Wierzchowiny był Kazimierz Chruścikowski. Natomiast jednym z ostatnich właścicieli Chłaniowa był senator Stanisław Białosuknia. Obaj zostali pochowani na chłaniowskim cmentarzu. Kończąc tę wydobytą z przed dwustu lat  niezwykłą historię dziedziczki Wincenty i jej rodziny, warto jeszcze raz przypomnieć powszechnie znaną ale też i ważną prawdę. Wydarzenia historyczne, doczesne dobra  materialne, dzieje bogatych rodów, czy też losy zwykłych ludzi, przemijają. Przemijają ale nie giną bez śladu. Można je odnaleźć zapisane na papierze, na kartach dokumentów albo na wyrytych w kamieniu pomnikowych inskrypcjach. Starajmy się te ślady odkrywać na nowo.

Autor: Józef Adam Dąbek.

Artykuł ukazał sie w numerze "Dominika Turobińskiego" 78/03/2020r

Materiały źródłowe:

- archiwum parafii Chłaniów

- Archiwum Państwowe w Lublinie, sygn. 35/20/0/5/617

-  lubgens.eu, genealogiczny portal internetowy

 (1)  Początkowy fragment testamentu

 

 

 

 

 

 

 

 

Zegar
Dzisiaj jest

niedziela,
28 kwietnia 2024

(119. dzień roku)

Święta

Niedziela, V Tydzień Wielkanocny
Rok B, II
Piąta Niedziela Wielkanocna

Sonda



Licznik
Liczba wyświetleń strony:
3606
Statystyki

stat4u